wtorek, 28 lutego 2012

rozdział siódmy.

weszłam do środka i ujrzałam Harrego, Louisa, Nialla i Zayna. wygłupiali się i na początku nie zwrócili na mnie uwagi. dopiero, gdy Liam wszedł i odchrząknął informując ich, że w pomieszczeniu znajduje się ktoś jeszcze. 
wtedy cztery pary oczu skierowały się na mnie, a ja lekko się zarumieniłam. 
- hej Rossie! - jako pierwszy pobiegł do mnie Harry i mocno uścisnął. 
- hej, my się chyba nie znamy. - stwierdził Louis i uśmiechnął się do mnie. - jestem Lou, a to ... - nie zdążył do kończyć bo przerwałam mu w tym. 
- znam wasze imiona. - przesłałam uśmiech. - jestem Rossie. 
- a więc miło Cię poznać Rossie. - powoli zbliżył się do mnie miły blondynek, który na imię miał Niall. identycznie wyobrażałam go sobie w moich snach. taki uśmiechnięty, miła aura aż od niego bije i razi innych ludzi. 
- mi również miło. - uśmiechnęłam się najpiękniej potrafiłam. chyba mi to wyszło i wyglądało całkiem przyzwoicie. 
- to co robimy? - zapytał znudzony Liam patrzący z boku na całą sytuację zachodzącą pomiędzy mną, a chłopakami. 
- co powiecie na horror? - zaproponował Zayn, który odezwał się po raz pierwszy odkąd weszłam na teren ich posiadłości.
- no nie wiem... - odpowiedziałam niepewnie. w końcu bałam się horrorów od niepamiętnych mi czasów. 
- dawaaj. usiądziesz koło mnie i jak będziesz się bała to się do mnie przytulisz, okej? - zapytał Harry i spojrzał na mnie zalotnym wzrokiem. uśmiechnął się czule, aż nie mogłam się oprzeć jego słodkim dołeczkom. 
- haha, okej. ale po drugiej stronie chcę mieć Liama. - skierowałam swój wzrok w stronę Payna, który lekko zazdrosny spoglądał na Harrego. że też musiał wypalić z taką propozycją akurat teraz, kiedy chciałam się choć trochę zbliżyć do Liama. 
- ok. - Payne zbliżył się do mnie i uśmiechnął się niewinnie. 
- grasz na dwa fronty? - zapytał Lou po czym wszyscy wybuchnęli śmiechem oprócz mnie i Liama. 
- nie, nie. - zaczęłam zmieszana się tłumaczyć. 
- przecież żartuję. - oznajmił Louis. uff. całe szczęście. myślałam, że mówi całkiem serio. właściwie, to tak to odebrałam. jak widać, ma chłopak ogromne poczucie humoru. 
- to skoro będziemy oglądać film, to ja idę przygotować coś sobie do jedzenia. - powiedział Niall kierując się do ich ogromnej kuchni. 
- tak, tak. czytałam coś o tym. Niall forever hungry. - zaśmiałam się głośno. w moje ślady poszła reszta towarzystwa, jedynie blondynek wychylił lekko zarumienioną twarzyczkę. widocznie się zawstydził. 
po chwili dołączył do nas siadając z wielką michą popcornu pomiędzy Zaynem, a Louisem. nareszcie zaczął się film. a może nie nareszcie, bo byłam mocno zdenerwowana tym, że oglądam horror. strasznie przerażały mnie filmy tego gatunku. i tak było i tym razem. w krwawych momentach zakrywałam twarz pobliską poduszką i wtulałam się w Liama, a Harry złapał mnie za rękę. to było troszkę dziwne. wcześniej nie doceniałam uroków curly boya. dopiero teraz dostrzegłam jak bardzo jest uroczy. byłam rozdarta. w końcu tak bardzo podobał mi się Liam, a zarazem i Harry. muszę to wszystko jeszcze dokładnie przemyśleć. 
nastąpił koniec filmu. wszyscy udaliśmy się na taras, gdzie usiedliśmy. Niall zagrał na gitarze piosenkę "More Than This" do której zaśpiewali wszyscy członkowie One Direction. ten widok widywałam jedynie w snach. do tej pory. ogarnęłam sytuacje i zorientowałam się, że dzieję się coś o czym marzy miliony dziewczyn na świecie. poznałam jeden z ulubionych zespołów. polubiliśmy się. czekam na dalszy rozwój naszej znajomości. 
* Liam's perspective *
siedziała tuż koło mnie i wtulała się ze strachu w moje ramiona. znam ją niedługo, ale czuję jakbym znał ją wieczność, mimo, że nie wiem o niej zbyt wiele. w końcu to przede mną się otworzyła i powiedziała mi wszystko co czyni jej życie bezsensownym. w końcu to ja uchroniłem ją przed śmiercią. co by było gdybym wtedy się nie zjawił... *awwwr* nie mam ochoty o tym myśleć. widocznie przeznaczenie sprawiło, że byłem tam i, że ją spotkałem oraz uratowałem. najwidoczniej jesteśmy sobie pisani. Rossie jest wspaniałą dziewczyną. zupełnie inną od tych wszystkich zakochanych w sobie egoistek, które napotykałem. zdarzają się wyjątki, a takim wyjątkiem jest Rose. na prawdę mi na niej zależy i chcę ją bliżej poznać. mam tylko nadzieję, że moich planów nie popsuje Harry. muszę z nim o tym pogadać. 
z rozmyślań wyrwała mnie Rossie, która zakomunikowała, że film się już skończył. wyszliśmy na taras i jak to w naszym zwyczaju zaczęliśmy śpiewać piosenki, do których przygrywał Niall. na dziś wybraliśmy jednogłośnie "More Than This". podczas moich solówek słowa kierowałem do Rose, która uśmiechnięta spoglądała po kolei na każdego z nas. podobało jej się jak śpiewamy. w końcu była moją wymarzoną Directioner.
- muszę już iść. - powiedziała Rossie, a chłopaki tylko smutno pożegnali się nią. 
- mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. - stwierdził Lou. 
- ja też. - po raz kolejny uśmiechnęła się ukazując rząd idealnie białych zębów. obudziłem się i ruszyłem w jej kierunku. 
- czekaj. odprowadzę Cię. - powiedziałem i chwyciłem bluzę, którą założyłem na siebie. 
- ok. 
oddaliliśmy się od domu. zauważyłem, że jest jej zimno. zdjąłem bluzę, po czym zarzuciłem na nią i objąłem ją swoim ramieniem. nim się zorientowałem byliśmy już pod jej domem. odwróciłem się na pięcie w jej stronę. spojrzeliśmy sobie w oczy. zaczęliśmy się ku sobie zbliżać i... w końcu nastąpił ten moment, na który czekałem tak długo. wreszcie pocałowałem dziewczynę, na której na prawdę mi zależało. 
- dziękuję Liam, za wszystko. - powiedziała, a do jej oczu napłynęły łzy. byłem aniołem stróżem zesłanym na ziemię, aby ją chronić przed przeciwnościami losu. w odpowiedzi lekko i czule musnełem na pożegnanie jej usta. zaczekałem aż przekroczy próg drzwi i poszedłem uradowany w stronę domu. ten dzień wiele zmienił. 




woooohooo, witamy siódemkę!<3 trochę się trudziłam z tym rozdziałem, ale w końcu go dokończyłam i może jest jaki jest ale ogółem spoko! ciao x