wtorek, 21 lutego 2012

rozdział trzeci.

- wstawaj. - usłyszałam jego głos próbujący mnie obudzić. widocznie znów przysnęłam na ławce podczas samotnego spaceru w ulubionym parku. podniosłam głowę i ujrzałam Liama.
- o, Liam. co Ty tu robisz o tak późnej godzinie? - zapytałam troskliwie.
- i pyta mnie o to dziewczyna samotnie przysypiająca na ławce. - powiedział z sarkazmem. mimo to, uśmiech wciąż nie opuszczał jego twarzy.
- no właściwie.. - odpowiedziałam zmieszana.
- a więc może co Ty tu robisz? - tym razem moje pytanie skierował w moją stronę.
- poszłam na spacer, no i zasnęłam.
- aha. - powiedział z niedowierzaniem. wydawało mu się to troszkę dziwne.
- przepraszam, ale muszę już iść. - powiedziałam i obróciłam się na pięcie w inną stronę.
- odprowadzić Cię? - zapytał.
- nie trzeba, ale dziękuję.
- no dobrze.- odpowiedział zrezygnowany.
udałam się w stronę domu. stanęłam przed drzwiami i dopiero doszło do mnie co teraz się stało. ponownie spotkałam chłopaka moich marzeń. jak to w ogóle możliwe?
*
obudził mnie dźwięk dzwoniącego telefonu. spojrzałam na wyświetlacz komórki. dzwoniła Vicktoria. w końcu odebrałam. 
- halo? 
- Rossie? - spytała zdziwiona słysząc w słuchawce mój głos. 
- tak? a kogo innego się spodziewałaś? - zapytałam oschle. 
- nie, po prostu zdziwiłam się, że odebrałaś. 
- aha, skoro dzwoniłaś to odebrałam. - nie zmieniłam mojego nieprzyjemnego tonu.
- wiesz? - zaczęła.
- nie. 
- aha, no to Ci powiem. bardzo Cię przepraszam. - wydukała po raz setny te same przeprosiny. znów wywołały u mnie potok łez. 
- Vicktoria, na razie nie potrafię Ci wybaczyć. za bardzo mnie zraniłaś. - odpowiedziałam i usłyszałam zrezygnowany oddech Vicky. 
- ale... - powiedziała, a ja się rozłączyłam. nie chciałam znów zaczynać tej rozmowy. znów wspomnienia by wróciły, a nie chcę znowu psuć sobie humoru. położyłam się ponownie na łóżku i zaczęłam rozmyślać. o Liamie. on tak bardzo mi się podobał. ten jego głos, wygląd i zachowanie. a ja? kolejna zwykła fanka. 
*
- poczekaj! - odwróciłam się i ujrzałam biegnącego w moją stronę Jaspera. znowu pokierowałam się w stronę  sklepu, do którego szłam. nie miałam ochoty z nim rozmawiać. temat pewnie byłby taki sam jak z Vicky. 
- Rossie! - usłyszałam kolejne wołanie mnie z jego strony. 
- czego chcesz? czego Ty znowu chcesz?! - wykrzyczałam do niego. 
- spokojnie, chcę porozmawiać. 
- ale może ja tego nie chcę? 
- chcesz, dobrze wiem, że tego chcesz. - powiedział i pociągnął mnie mocno za rękę. 
- ej! spokojnie! - znów odwróciłam się i skierowanego ku mnie i Jasperowi. - co się dzieje?! - zapytał po chwili. 
- o hej Liam. to jest Jasper, ale ja akurat się z nim żegnałam. - powiedziałam i przywitałam się z Paynem. 
- żegnaliśmy się?! - krzyknął.
- ej ile razy mam powtarzać. spokojnie! ona jest dziewczyną, a nie zabawką. - oznajmił mojemu byłemu chłopakowi. 
- dziękuję Liam. - powiedziałam, złapałam go za rękę i oboje odeszliśmy od Jaspera. 
odeszliśmy na wystarczającą odległość, by stracić go z oczu. 
- tak bardzo Ci dziękuję... za wszystko! - powiedziałam i mocno się w niego wtuliłam. znowu zaczęłam płakać. 
- nie ma za co. - objął mnie swoim ramieniem. niestety w tym momencie się już pożegnaliśmy, ponieważ oboje musieliśmy jeszcze gdzieś iść.
w końcu udałam się do sklepu na wcześniej zaplanowane zakupy. kupiłam, to co mialam kupić i poszłam do domu przygotować obiad. po raz kolejny byłam zmuszona zjeść samotnie. mama znów musiała zostać w pracy do późna. już kompletnie się mną nie interesowała. tak, jakbym w ogóle nie istniała. 






hej. rozdział pisany przy Birdy-Skinny Love♥ (klik) i płycie Up All Night. nie mogę się doczekać dzisiejszej gali. a no i przepraszam, że nie napisałam rozdziału od soboty, ale strasznie się źle czułam i znowu chora jestem. :c